Wpis 2020-08-11, 08:52
Dziś poranek był dość trudny, zasnąłem dopiero jakoś po 3.00. Obudziłem po 7.00. tak naprawdę nie wiem czemu nie mogłem zasnąć. Dużo myśli o Dawidzie, może to strasznie niewygodne łóżko, a może jeszcze co innego? Ostatnio miewam trudności ze spaniem. myślę czy nie wziąć tabletek na sen które kiedyś przepisała mi psycholog. w każdym bądź razie wstałem niewyspany, i z pierwszą myślą: kurwa - znów się obudziłem.
Wstałem zjadłem śniadanie wg diety którą rok temu dostałem i przygotowałem sobie posiłki na prawie cały dzień i do pracy. w kuchni spędziłem ponad godzinę.
Zastanawiam się po co ja właściwie to robię (ta dieta), nikt mnie nie chce, nikogo nie przyciągam? Może tylko dlatego że bardzo lubię porobić trochę jedzenia w kuchni.
Dziś temat Hubert, który mieszka ze mną. Mianowicie zauważyłem że ostatnio mnie unika. Nie wiem dlaczego. Zanim zdążyłem wparadować do kuchni to chciał ewidentnie sobie coś tam porobić, jak tylko usłyszał że wychodzę z pokoju spierdolił do siebie, i tak jest od dłuższego czasu.
Hubert....
poznałem go na portalu randkowym dla gejów jakieś dwa tygodnie przed Dawidem. Pamiętam że byłem w tym czasie w teatrze z koleżanką z pracy kiedy on akurat napisał. Od razu wiedziałem kto to jest bo śledziłem go na grupie społecznościowej dla muzyków. Tak jest muzykiem tak jak ja. Gram na organach, on także tyle tylko że i na skrzypcach. Otóż chciał koniecznie się spotkać wtedy jeszcze tego samego dnia a to było po 23. Bardzo panikował i był wystraszony że cała społeczność się o nim dowie. Więc zgodziłem się na spacer nocny. poszliśmy do parku przy moczydle, dużo rozmawialiśmy itp. Było miło a epizod tego spotkania zakończył się pocałunkiem na rozstanie.
w ciągu kilkunastu dni trochę pisaliśmy, stwierdziłem że mógłby być dobrym kandydatem na drugą połówkę, ale czas pokazał co innego. Hubert ma strasznie inne poglądy od moich szczególnie te religijne, deklaruje że jest mocno wierzącym i nawet próbował mnie oddalić od spraw gejowskich, niestety jestem za stary na te śpiewki.
Spotykaliśmy się sporadycznie, a raczej robiliśmy nocne wycieczki do maka.
Tak było do listopada kiedy to poprosiłem o zagranie koncertu u mnie w kościele którym gram razem z obecnym swoim przyjacielem Marcinem, który miał być moim chłopakiem (o nim kiedy indziej). Hubert wycofał się w ostatniej chwili ze swoimi humorami, kiedy to wszystko było już gotowe na dwa dni przed koncertem. Dużo na tym zaważyło na naszej znajomości, czułem się zawiedziony i bardzo się na nim zawiodłem. Zresztą w miedzy czasie drażniło mnie to że nigdy nie mówił prawdy i zawsze próbował wcisnąć mi jakieś kity w które myślał że ja uwierzę.
Był jakiś czas przerwy i znów zaczęły się sporadyczne rozmowy.
W październiku przed koncertem zmieniłem lokum, gdyż w obecnym którym mieszkałem mieszkały dodatkowo trzy dziewczyny i do tego brudaski, miałem dość i znalazłem sobie kawalerkę w której zamieszkałem. Na wiosnę stwierdziwszy że wracam do domu i czuję się samotny, że nie mogę sam mieszkać gdyż popadam w depresję. Tak naprawdę wracałem do czterech ścian i zamykałem się w nich nie mając do kogo otworzyć gęby. Otóż w maju nadeszła okazja do zmiany zamieszkania gdyż właśnie Hubert szukał tez mieszkania, postanowiliśmy zamieszkać razem, ponieważ się znaliśmy trochę i wiadomo było kto z kim mieszka. No to pomyślałem że fajnie będzie, skoro się znamy to będzie się dobrze żyło.
Otóż nie.
Przeprowadziliśmy się od lipca. po obserwacji i mieszkaniu w ten krótki czas mogę stwierdzi że znów poszło nie po mojej myśli. Hubert cały czas oszukuje, nie odzywa się do mnie normalnie, nie gadamy tak sympatycznie jak to robiliśmy, a przede wszystkim wiem że ma pretensje że odepchnąłem Marcina od siebie (o którym wspomniałem wcześniej). Ma mi także za złe że mam jakikolwiek związek z Dawidem a nie z Marcinem.
Marcin wiem że mnie śledzi na portalach i Dawida także. Konsultuje z Hubertem gdzie jestem i co robię tak naprawdę, w końcu jasno Hubertowi powiedziałem. Koniec tematów M i D. Mnie M nie obchodzi i że by nie pytał się o D. od tamtej pory już w ogóle nie rozmawiamy, tylko na cześć cześć.
Jak się okazało H jest strasznym brudasem, czy to w łazience czy kuchni i w ogóle pokoju. Nie spodziewałem się tego po nim.
Jest gejem - jak to mówi nie praktykującym. Ale wiem swoje, ma mi za złe że spotykam się z D ale sam sobie ściągnął chłoptasia na noc. Jak to mam sobie odebrać i on to mówi że to chwila słabości, na następny dien poleciał do kościoła do spowiedzi :) Dla mnie to hipokryzja, mi wmawia że to złe itp a sam tak robi. Powiedziałem że to jego sprawa i żeby mnie nie umoralniał.
Jak widać na chwilę obecną mamy zimne stosunki, co bezie dalej to nie wiem, zapowiedział się że prawdopodobnie, może się wyprowadzić do domu, gdyż ma pracę i naukę zdalną i bez sensu żeby siedział w Wawie i płacił za wynajem. Rozumiem go bo może i sam bym tak postąpił, tylko cholera po co się przeprowadzał? nie mógł od razu się wynieść? Nie wiem co zrobię jak on się wyprowadzi. Szukać obcego lokatora? zmieniać mieszkanie? czy może w końcu ruszyć do Wrocławia z powrotem?
Tak naprawdę jest jedna wielka niewiadoma. Czy Dawid się odezwie? Czy on coś zdziała w tej sprawie?
Po raz kolejny jakieś niepowodzenie w życiu będzie.
To na razie tyle.