Wpis 2020-08-15, 20:37
Nie pisałem tutaj ostatnio, bo byłem pochłonięty robotą. Na własne życzenie miałem po 12h w pracy.
Wczoraj w nocy nie wytrzymałem i ponownie napisałem smsa do Dawida. Oczywiście odczytał dopiero rano, ale nie odpisał. Miałem granie na 10.00 i po pogrzebie od razy do selgrosa. Wieczorem zadzwonił D. Ku mojemu zdziwieniu, ucieszyłem się że to był sygnał że nie straciłem go, a jednocześnie byłem zły że zadzwonił. Popisaliśmy trochę smsów. I na tym się skończyło.
Postanowiłem sobie że nie będę się w trącał w jego życie gejowskie. Chociaż wiem że będzie mi ciężko przejść obojętnie koło tego że z kimś tam sobie romansuje.
Sobota od rana upłynęła mi na graniu. Dziś cały dzień praktycznie bo i śluby doszły do tego. około południa napisał D że jedzie pociągiem do Wawy, pytał jak gram, napisałem że mogę go odebrać z dworca w miedzy czasie bo będzie taka możliwość. On źle znosi jazdy pociągami, i już wolał żebym go odebrał. Mieliśmy dwie opcje: albo zostanie i poczeka aż skończę ze ślubami, albo niech weźmie auto i pojedzie do domu rodzinnego. Wybrał tą drugą opcję.
Dawałem mu swoje auto od czasu do czasu jak nie miał swojego. Teraz też tak zrobiłem, stwierdzając że to jakoś znów zbliży nasze relacje. Dzisiaj popołudniu już jest inaczej bo i pisze normalnie. Coś tam napomknął nawet że przyjedzie nocować bo ma wariatkowo w domu, ale wiem że nic z tego nie wyjdzie, chociaż bardzo bym chciał.
Jest przed 21.00 i raczej nie zanosi się na to żeby wrócił do Wawy.
Ogólnie jestem zmęczony po tym trzydniowym maratonie w selgro i dziś w kościele. Jeszcze tylko kilka dni takich. Jakoś może wszystko się poukłada.
Chciałem wyciągnąć Huberta na jakiś spacer, ale oczywiście mnie spławił, więc nie będę się narzucać na siłę. To na razie tyle.